Wesele jest dla młodej pary - o tej prawdzie starej jak świat wielu zapomina i w efekcie ślub i wesele przekształcają się w trudny do wytrzymania obowiązek, który nie cieszy. Co zrobić, by ten wyjątkowy dzień w życiu był radosny i by chętnie się go wspominało? Jakich błędów należy unikać?
Kiedy narzeczeni mówią rodzicom, że się pobierają, starsi już z góry mają wszystko ustalone. Tymczasem okazuje się, że młodzi wcale nie chcą hucznego wesela na 150 osób i sukni a la Królowa Śniegu - z wielkim kołnierzem i trenem długim jak noc polarna. Wręcz przeciwnie: chcą ogrodowego przyjęcia pod namiotem w kameralnym gronie rodziców, świadków i znajomych.
Jak sobie razem wypiją, to się pogodzą" - często rodzice chcą załatwiać sprawy sprzed lat przy weselnym stole. Do żelaznego repertuaru należy godzenie zwaśnionych krewnych i znajomych. Kiepski to pomysł - jeśli nie zdołali się pogodzić w normalnych warunkach, to nie zrobią tego na weselu, a swoimi pretensjami i naburmuszoną miną zepsują uroczystość. Godzenie zostawcie na inną okazję.
"Co ludzie powiedzą", "Wypada ich zaprosić"... Wcale nie! Jak mają oplotkować, to i tak to zrobią! Po co więc zapraszać na wesele tych, którzy nigdy nie będą nam przyjaźni i nie docenią naszego gestu, a będą jedynie patrzyć, do czego się przyczepić? Po co patrzyć na ich krzywe miny i zastanawiać się, jak im dogodzić? Przecież to święto nie jest dla nich i nie po to, by wokół nich skakać z uniżonym uśmiechem. Lepiej zaprosić prababcię, która będzie szczęśliwa, widząc kolejnego prawnuka czy prawnuczkę na ślubnym kobiercu, a jej życzenia będą najszczersze ze wszystkich.
Jeśli coś nie zostało załatwione, to albo załatw to najszybciej, jak się da, albo zrezygnuj z tego. Jeśli właściciel limuzyny mówi, że zobaczy, co się da zrobić, machnij ręką. Nerwy związane z oczekiwaniem na telefon nie mają najmniejszego sensu. Lepiej pożyczyć mercedesa od szwagra.
Nie zostawiaj wszystkiego na ostatnią chwilę na zasadzie: jak przyjdą, to pomogą. A jeśli nie przyjdą? Albo przyjdą i nie pomogą? Patrzy punkt wyżej i albo zróbcie to we własnym zakresie, albo zrezygnujcie. Kościół niekoniecznie musi tonąć w kwiatach i mieć rozłożony czerwony chodnik. Wystarczy, jeśli organista będzie umiał śpiewać, a ksiądz powie ładne kazanie, nie strasząc co dwa zdania ogniem piekielnym.
Nie zostawiajcie wszystkiego na żywioł. Strony poświęcone planowaniu wesela roją się od poradników i kalendarzy związanych z przygotowaniami. Skorzystajcie z planera i odhaczajcie, co macie zrobić. Wtedy o niczym ważnym nie zapomnicie. A sprawy mało ważne zostawcie swojemu biegowi.
Jeśli zatrudniacie firmę, to omówcie wszystko ze szczegółami, a później zajmijcie się sobą - ubiorem, fryzurą, kwiatami. Nie wtrącajcie się co 5 minut i nie dzwońcie co rusz. Zmęczycie siebie i innych, zanim jeszcze dojdzie do ślubu. W przeciwnym wypadku zdezorganizujecie pracę firmie i sami nie przygotujecie się, jak trzeba. Jeśli natomiast sami organizujecie wesele - poproście bliskich o pomoc. Podobnie jak z firmą, omówcie z nimi wszystko i nie angażujcie się bardziej, niż musicie. W przeciwnym razie będziecie zasypiać ze zmęczenia przy weselnym stole.
Opracowanie: Piekarnia Tysia